Kiedy byłam już pewna, że chcę założyć firmę, nagle przed podjęciem ostatecznej decyzji, na ładnych kilka tygodni (a, mówiąc szczerze, nawet miesięcy…) zatrzymała mnie kwestia nazwy firmy.
Niby od 5 lat miałam już swoją działalność. Ale jej nazwa – Enjoy Your Future miała jedną kluczową wadę. Nie umiałam jej dobrze wymówić. I wiedziałam, że większość ludzi będzie miała ten sam problem.
Słyszałam już w głowie te dialogi:
– Gdzie byłeś na konsultacji z doradztwa zawodowego?
– W eee… yyy… uuu… u takiej Pani Ani.
Zaczęłam więc poszukiwania. W ciągu kolejnych tygodni powstały dziesiątki pomysłów na nową nazwę.
Zaangażowałam rodzinę, przyjaciół. Co chwilę pytałam wszystkich o zdanie, o radę. I jak się łatwo domyślić – każdy doradzał coś innego. A co najgorsze, mi samej żadna z propozycji nie podobała się w 100%.
No, może jedna…
Była jedna, która wracała jak bumerang. Tak oczywista. Tak prosta.
Cały czas nie dawało mi spokoju, że przecież zakładając firmę 5 lat wcześniej, wiedziałam, czemu nadaję jej taką, a nie inną, nazwę. To było moje przesłanie, moja misja zawarta w 3 słowach.
Czemu mam ją porzucać? Może wystarczy napisać ją po polsku…?
– Tak! Tak! Zrób to! – krzyczało moje serce.
I kiedy już byłam pewna, że mam nową nazwę, popełniłam znów ten sam błąd.
Zapytałam wszystkich dookoła o zdanie. Co słyszałam najczęściej?
Że to tak „kołczingowo” brzmi, że źle się kojarzy, że jest takie motywacyjne. I nierealne. Zbyt pozytywne. I za długie. I w ogóle, no, po prostu: nie.
Z każdą kolejną opinią uginały się pode mną kolana. Czułam, że osuwam się w przepaść. „To koniec, nic już nie wymyślę”. Brzęczało mi w myślach przed spaniem i nie dawało zasnąć.
Odłożyłam szukanie nazwy na kolejne tygodnie. Miałam dość. Chciałam od tego odpocząć. A jednak…
Co kilka dni Ciesz Się Przyszłością budziło mnie nad ranem. Wyskakiwało w trakcie spaceru, pod prysznicem i tuż przed snem. Aż w końcu uświadomiłam sobie, że moja firma nie może się narodzić tylko dlatego, że… nie ma nazwy.
Ta decyzja hamowała mnie przed każdym kolejnym krokiem!
A przecież miała nazwę. I miała swoją misję. Niezmienną, bo płynącą prosto z serca i najgłębszych przekonań. Kiedy uświadomiłam to sobie, stanęłam jak wryta. To było jak kubeł zimnej wody.
– Koniec myślenia! – postanowiłam. Wzięłam do ręki telefon i zadzwoniłam do kilku najbliższych mi osób. – Zakładam firmę. Będzie nazywać się Ciesz Się Przyszłością – oznajmiłam pewnym tonem – i tym razem to nie pytanie. Chciałam się tylko tym z Tobą podzielić :) Dziękuję Ci za ogrom wsparcia w ostatnich tygodniach!
Tamtego dnia dokładnie przypomniałam sobie, jak 5 lat wcześniej, jadąc pociągiem do rodziców, myślałam nad nazwą firmy, która za chwilę miała dostać swój oficjalny wpis w CEIDG.
Mogła się wtedy nazywać najprościej: Anna Sikorska.
Ale ja chciałam, żeby ta nazwa niosła ze sobą moje życiowe przesłanie. To, czym chcę się dzielić ze światem.
Nieważne, czy kręcę watę cukrową, obsługuję małych przedsiębiorców czy duże korporacje, nagrywam video, robię opracowania graficzne (tak, tymi rzeczami też się zajmowałam… 😉), czy doradzam innym w wyborze szkoły lub zawodu.
Ciesz się przyszłością to słowa, które są moim drogowskazem.
Nie dlatego, że chcę, by każdy ciągle chodził z bananem na twarzy. Tak się nie da. I nie ma potrzeby.
Przeżywamy w życiu całą gamę emocji. Wszystkie są ważne, wszystkie mówią nam o czymś i ubogacają nasz świat. Tak, nawet te momenty, kiedy kończą nam się już chusteczki i wycieramy nos i oczy rękawem.
Ale o wiele łatwiej przez nie przejść, kiedy mamy świadomość, że teraz jest tak. A za chwilę może być inaczej. Bo życie się dzieje. A my mamy naprawdę duży wpływ na to, jak potoczy się dalej.
Wybór szkoły, studiów czy pracy to jedne z ważniejszych decyzji w naszym życiu. Dlatego chcę, by każdy mógł podjąć je w zgodzie z sobą. I cieszyć się przyszłością 😊
コメント